Pod koniec kwietnia, po długiej i ciężkiej chorobie zmarł dr Krzysztof Czarnobilski, internista, geriatra, pracownik naukowy i wykładowca, aktywny członek krakowskiego samorządu lekarskiego. Człowiek i lekarz wielkiego serca.
Krzysztof Czarnobilski urodził się 17 maja 1958 roku w Dębicy. W 1983 roku ukończył Wydział Lekarski AM w Krakowie i rozpoczął pracę jako asystent i adiunkt w Katedrze Fizjologii CM UJ. W 1988 roku uzyskał I, a w 1995 II stopień specjalizacji z chorób wewnętrznych. W 1992 roku otrzymał też tytuł doktora nauk medycznych. Zaspokajając ciekawość naukową i podnosząc stale swoje kwalifikacje, doktor Czarnobilski w 2003 roku ukończył jeszcze studia podyplomowe z zakresu zarządzania ochroną zdrowia, a w 2006 roku uzyskał tytuł specjalisty z zakresu geriatrii.
W 1999 roku został kierownikiem oddziału dla przewlekle chorych w ZOL przy ul. Wielickiej w Krakowie. Trzy lata później objął stanowisko ordynatora Oddziału Chorób Wewnętrznych i Geriatrii Szpitala MSWiA w Krakowie. Od września 2014 roku pełnił w tym szpitalu funkcję zastępcy dyrektora ds. lecznictwa. Jego ostatnim miejscem pracy była Klinika Geriatrii Krakowskiej Akademii im. Frycza-Modrzewskiego, którą kierował.
Doktor Krzysztof Czarnobilski był autorem lub współautorem 32 oryginalnych prac oraz 92 doniesień zjazdowych z zakresu fizjologii doświadczalnej i klinicznej, gastroenterologii oraz geriatrii. Należał do Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego, Kolegium Lekarzy Specjalistów Geriatrii, Towarzystwa Internistów Polskich oraz Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Był także delegatem na Okręgowy Zjazd Lekarzy oraz zastępcą Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej krakowskiej OIL w obecnej kadencji samorządu.
Doktor Czarnobilski lubił ludzi, dlatego też z zaangażowaniem edukował, jak żyć, by jak najdłużej cieszyć się dobrym zdrowiem i kondycją. W mediach, podczas spotkań przekonywał seniorów, że mogą i powinni być aktywni fizycznie, co zresztą było ważne także dla niego. Wspólnie z żoną i córką zdobywał szczyty w polskich i słowackich Tatrach – zwykle pod osłoną nocy, by o świcie podziwiać wschody słońca.
Jako lekarz, ordynator i dyrektor zyskał wielką sympatię i wdzięczność pacjentów. Zawsze miał dla nich czas, dobre słowo. Ale przede wszystkim – z całych sił walczył o ich powrót do zdrowia. Współtworzył ogólnopolski magazyn „Głos Seniora”. Przez lata na łamach „Gazety Krakowskiej” prowadził też stałą rubrykę „Geriatra radzi…” Z tych publikacji powstała książka, w której podkreślał, że na swoją starość pracujemy już od wczesnej młodości: „Stąd można spotkać np. 50-letniego »starca« i 65-letniego »młodzieńca« (…) Czasu nie możemy zatrzymać, ale to, w jaki sposób będziemy odczuwali jego upływ, w 80% zależy od nas samych…” – pisał.
Niestety, nie wszystko zależy od nas. Doktor Krzysztof Czarnobilski zmarł po ciężkiej chorobie 27 kwietnia 2024 roku.
***
Chciałbym Ci Krzysiu podziękować w imieniu pacjentów, bo oni zawsze są dla nas najważniejsi, w imieniu ich bliskich i rodzin; w imieniu studentów, sam nim byłem; w imieniu nas wszystkich, których uczyłeś i dla których byłeś nauczycielem-mistrzem. Chcę Ci podziękować w imieniu współpracowników, kolegów ze szpitala i przyjaciół. Zawsze mówiłeś, że my, w szpitalu na Galla, nie jesteśmy tylko współpracownikami, ale przede wszystkim jesteśmy rodziną i będzie nam Ciebie w tej rodzinie bardzo brakowało.
dr Michał Zabojszcz, dyrektor Szpitala MSWiA w Krakowie
*
Był człowiekiem wielkiego serca i wielkiej kultury. Emanował ciepłem, pogodą ducha i dobrocią. Lekarz z powołania, pełen zrozumienia i współczucia dla ludzi chorych i starych – wszak był geriatrą. Troszczył się nie tylko o swoich pacjentów, ale także o placówkę, w której pracował. Ten skromny, delikatny człowiek miał w istocie ogromną siłę sprawczą. Mam wrażenie, że jego ambicją było stworzenie – wraz z naczelnym dyrektorem – najlepszego szpitala w Krakowie.
Lubił artystów, więc byłam jego pacjentką. Wymarzyłam sobie, że to on przeprowadzi mnie kiedyś tam – gdzie według Miłosza – na lewą stronę odwrócony świat. Niestety, zły los – po długich cierpieniach – wyrwał go z pośród żyjących, pozostawiając bolesną pustkę.
Krzysiu Kochany, wierzę, że jest Ci dobrze tam, gdzie jesteś teraz.
Anna Polony, aktorka
*
Tato kiedyś zdradził mi, że gdyby nie był lekarzem, zostałby korespondentem wojennym. Zastanawiałem się dlaczego. Myślę, że dobrze czuł się na polu walki – walki o swoich pacjentów, zwłaszcza tych najsłabszych wobec systemu – seniorów.
Gdy całą rodziną czuwaliśmy przy nim na Oddziale Intensywnej Terapii, przeglądałem opinie na jego temat w internecie. Jedna z nich szczególnie przykuła moją uwagę: „Wspaniały lekarz, który dał mi szansę, abym żył godnie, zrozumiał moje choroby”. Waśnie… żył godnie… Tato opowiadał mi, że do poradni geriatrycznej, w której pracował, przychodzili także pacjenci, którzy oczekiwali tylko rozmowy – o życiu z chorobą, o tym, jak ważne są relacje społeczne, aktywność. O to zresztą apelował – by zachęcać seniorów do wyjścia z domu, do ruchu, przekonywał, że nigdy nie jest za późno, by zacząć życie na nowo. I dawał tego przykład swoją codzienną postawą. Walczył z chorobą do ostatniej chwili. Bo tato taki właśnie był – aktywny do końca. Ciągle coś załatwiał, komuś pomagał – angażując się do tego stopnia, że mało kto rozpoznał, iż jego stan zdrowia był już bardzo poważny.
Chciałem Ci tato powiedzieć, że z podniesioną głową stoczyłeś heroiczną walkę z chorobą. W mediach odkrywałeś tajemnice długowieczności, a teraz pewnie w niebie odkrywasz życie wieczne…
Marcin Czarnobilski, syn