Teatr Łaźnia Nowa zaprasza tego lata na „Konformistę 2029” i „Nowohucką telenowelę”. Obydwa przedstawienia odbywają się w ramach cyklu spotkań pod hasłem „Bulwar(t) Sztuki”.
Teatr Łaźnia Nowa był jedną z pierwszych scen krakowskich, które po „odmrożeniu” instytucji kultury postanowiły wznowić działalność artystyczną. Oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, na czele z obowiązkiem noszenia maseczek. Może to wydać się uciążliwe, ale, jak donoszą bywalcy, oglądanie spektakli z zakrytymi twarzami nie jest aż tak straszne, jeżeli obcuje się z dobrą sztuką. A tak będzie bez wątpienia w przypadku dwóch najbliższych spektakli pokazywanych na nowohuckiej scenie, czyli „Konformisty 2029” w reżyserii Bartosza Szydłowskiego (8-9 sierpnia) i „Nowohuckiej telenoweli” przygotowanej przez Jakuba Roszkowskiego (14-15 sierpnia).
„Konformistę” znamy z legendarnej, wydanej w 1951 r. powieści Alberto Moravii oraz kultowego filmu Bernardo Bertolucciego. Obydwa dzieła dotyczą lat 30. i rozgrywają się we Włoszech czasów Mussoliniego. Ich bohaterem jest Marcello Clerici – człowiek bez właściwości, żyjący z poczuciem winy z powodu zabójstwa, które przypadkowo popełnił w wieku 13 lat. Szukając rozgrzeszenia, dostosowuje się do obowiązujących w jego kraju norm. W tym celu żeni się z przeciętną z natury kobietą i zostaje agentem tajnych, faszystowskich służb. Na ich polecenie ma dotrzeć do opozycjonistycznego działacza, profesora Luci Quadriego, a następnie go zbić.
Reżyser krakowskiego przedstawienia w historii bohatera szuka polskich odniesień. Dlatego grana przez Szymona Czackiego tytułowa postać nazywa się Marcel Klerykoski, a widz raz po raz odkrywa przedstawione na scenie mechanizmy polityczno-społeczne podobne do tych, jakie obecnie zachodzą we współczesnej Polsce. To nie jedyny powód, dla którego warto wybrać się do „Łaźni”. Wrażenie robi także świetna, monumentalna momentami scenografia Małgorzaty Szydłowskiej oraz gwiazdorska obsada. W przedstawieniu zobaczymy bowiem takich aktorów znanych ze Starego Teatru jak: Roman Gancarczyk, Iwona Budner czy Paulina Puślednik.
Na drugim biegunie stoi spektakl „Nowohucka telenowela” Jakuba Roszkowskiego. Reżyser dokonał adaptacji reportaży Renaty Radłowskiej, dzięki którym na Nową Hutę możemy spojrzeć oczyma kobiet. I to zarówno kobiet, które to miejsce nienawidziły, ale także tych, które je kochały. Większość z nich przyjechała budować Nową Hutę, a później zostały tu, by pracować w kombinacie, założyć rodzinę, urodzić dzieci… Ich opowieści tworzą pejzaż miasta, trochę sentymentalny, trochę śmieszny, trochę tragiczny.
Cztery główne bohaterki poznajemy jako staruszki. Dojmująca samotność i tęsknota za dziećmi, które wyjechały w świat sprawiają, że zaczynają przypominać sobie lata młodości i entuzjazm, który odczuwały budując nową, lepszą – jak im się wydawało – rzeczywistość. Kobiety, grane przez Natalię Kaję Chmielewską, Agnieszkę Przepórską, Wandę Skorny i Weronikę Warchoł zapraszają nas do swoich mieszkań zaprojektowanych w socrealistycznym stylu przez scenografkę Annę Marię Karczmarską. Odwiedzamy je w towarzystwie chóru złożonego z dojrzałych, autentycznych mieszkanek Nowej Huty, wykonujących junackie pieśni o budowaniu wspaniałej ojczyzny. Dzięki nim widzowie mogą włączyć się do wspólnego odśpiewania choćby takiego szlagieru jak „Piosenka o Nowej Hucie”. Tym, którzy lubią śpiewać, obowiązkowe maseczki na twarzach nie powinny przeszkodzić.
Magda Huzarska-Szumiec