Omnipotencja. Komentarz prezesa ORL Roberta Stępnia z 11.01.22 r.

Stępień Robert

I nic samo nie wygasło… Wkraczamy w trzeci rok zarazy, z przykrą statystyką zgonów (jesteśmy w światowej czołówce). Liczba Polaków zmniejszyła się w 2021 roku o 135 tys. Tendencja się utrzymuje – w 2020 roku strata wyniosła 119 tys. osób. Ilustrując to obrazowo – w 2020 roku ubył nam Elbląg, w 2021 – Zielona Góra.

Liczba Polaków zmarłych z powodu COVID-19 przekroczyła właśnie 100 000. To wykreślenie z mapy takiego miasta jak Tarnów. Pomijając dane demograficzne, w sferze walki z pandemią wyróżniamy się na tle europejskim m.in. także praktycznym lekceważeniem tzw. paszportów covidowych. Wprawdzie ludzie myślący różnych branż próbują je wprowadzać, ale bez podstaw prawnych nawet w szpitalach (patrz Szpital im. E. Szczeklika w Tarnowie) są na przegranej pozycji. Pozostają bezradni wobec sprzeciwu antyszczepionkowców. Ma się to zmienić w marcu, choć termin ten wybrano właściwie „z kapelusza”. Tylko wyjeżdżający za granicę traktują certyfikaty covidowe poważnie, bo świat uważa je za ważny instrument walki z pandemią i bez takiego dokumentu poza granicami Polski nie ma swobody przemieszczania się.

Nawiasem mówiąc, w całej tej walce filozofia antyszczepionkowców, powołująca się na naruszanie konstytucji czy praw człowieka, jest bezrozumnym zaprzeczeniem zasad funkcjonowania cywilizacji. Ci sami ludzie, którzy ją głoszą, poruszają się samochodami po ulicach wg kodeksu drogowego, kupują bilety przed wejściem do autobusu, nie rozmawiają w kościele czy podczas seansu w kinie, wykonują setki czynności umożliwiających solidarne, sprawne funkcjonowanie społeczeństwa. Sami w większości wcześniej zaszczepieni na inne choroby (w Polsce od niemowlęctwa zwykle czternastokrotnie), korzystający z wiedzy medycznej i pomocy lekarzy wielokrotnie, nagle bez sensu oponują i najlepszym lekarstwem na pandemię wydaje im się bezczynność. Oczywiście, do czasu otrzymania pozytywnego wyniku własnego testu w kierunku COVID-19.

Niestety, sprzyja im część polityków, nawet zaszczepionych, którzy z obawy o chwiejne słupki poparcia i bezpieczne układy (bo czymże innym tłumaczyć bezczynność wobec kuriozalnej, by nie nazwać tego wprost, antyszczepionkowej wypowiedzi małopolskiej kurator?) bądź z niechęci do naukowych autorytetów i braku szacunku dla cudzej wiedzy uciekają się do wyrafinowanych metod odwracania uwagi od pandemii. Pod tym względem paleta możliwości wydaje się nieograniczona – lista afer i problemów, które choć na chwilę skutecznie odrywają nasz wzrok od statystyk zachorowań i hospitalizacji jest niewiarygodnie długa.

Jednego tylko nie wiem – czy obecnie wśród obaw i lęków pandemia poprzedza inflację, czy może jest na odwrót.

Pozostanę przy zdrowiu i, przechodząc na grunt samorządowy, bezwzględnie podkreślę fakt, że racja polityczna nie może dewaluować wskazań medycznych. Ich autorzy, ludzie nauki, lekarze, pielęgniarki, ratownicy są wyczerpani. To, co miało być doraźną akcją ratunkową, przekształciło się w codzienność. Nic nie wygasło, jak napisałem w pierwszym zdaniu. A specyfika polska wyraża się tym, że nie powstał żaden wspólny front walki z pandemią środowiska medycznego i władz, jak w innych krajach. Mało tego, system leczenia szpitalnego, borykający się z  katastrofalnym deficytem kadr, wciąż poddawany jest rozmaitym manipulacjom. A to pensjami, a to premiami, a to kosztami utrzymania placówek. Wciąż zmieniane są przepisy regulujące dyżury, czas pracy, zakresy obowiązków poszczególnych grup zawodowych. Mało? No to jeszcze mamy Polski (Nie)Ład. Jakby nie dość było kolejnych fal koronawirusa. I jakby nie pogłębiał się dramatyczny brak miejsc, gdzie można leczyć chorych na inne schorzenia. Wciąż ktoś wyżej usytuowany w biurokratycznej hierarchii wie lepiej od bezpośrednio zaangażowanych, kogo i kiedy leczyć, jakie łóżka czy oddziały „skasować”. Brakuje tylko, żeby jeszcze urzędnicy zaczęli wypisywać recepty. Omnipotencja paranoiczna to nowe schorzenie elit władzy.

Myślę, że samorząd lekarski u progu X kadencji nie ma pola manewru, żadne gierki i układy nie wchodzą w rachubę. Samorząd musi się stać, jak na wojnie, rzeczywistą tarczą dla lekarzy i pacjentów przeciw hydrze tej omnipotencji. Zawsze był osłoną, jednak teraz czas jest szczególny. Nikt nas nie zastąpi.