Rozmowa z doktor Lidią Stopyrą, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu Specjalistycznym im. S. Żeromskiego w Krakowie
W czasie pandemii apeluje Pani, aby zawsze, gdy tylko jest taka możliwość, zrezygnować z teleporady, przyjąć i zbadać pacjenta. Dlaczego to takie ważne?
– Część problemów na pewno można rozwiązać teleporadą, lecz najczęstszym objawem, z jakim zgłaszają się pacjenci do pediatry, jest gorączka. Nawet wysoka może być objawem banalnej infekcji, ale też choroby zagrażającej życiu, jak np. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych czy sepsa. W obecnej sytuacji epidemicznej gorączka może być też pierwszym objawem PIMS – choroby, która nieleczona w odpowiednim czasie może doprowadzić do śmierci.
PIMS-TS – pocovidowy wieloukładowy zespół zapalny – to zupełnie nowe zjawisko, które dopiero poznajemy.
– To zespół, który pojawia się około miesiąca po infekcji SARS-CoV-2 i występuje raz na kilkaset przypadków. Patomechanizm opiera się na ciągu zjawisk immunologicznych związanych z układem cytokin, które wywołują uogólnioną reakcję zapalną prowadzącą do uszkodzeń i niewydolności wielu narządów. Z naszych obserwacji wynika, że najczęściej dochodzi do niewydolności mięśnia sercowego, zajęcia tętnic wieńcowych i tworzenia się tętniaków tętnic wieńcowych.
Czy są jakieś szczególne cechy pacjenta – wiek, płeć, sposób przechodzenia COVID-19, które predestynują do pojawienia się PIMS?
– (…) Powikłanie to może w większym stopniu dotyczyć dzieci nieco starszych, już nastolatków – na naszym oddziale najwięcej jest dzieci z PIMS w wieku 11-14 lat. Rzadziej obserwujemy PIMS u młodszych dzieci, a bardzo rzadko u niemowląt. Tak, jak mówiłam, to są nowe choroby, które dopiero badamy, więc stan naszej wiedzy będzie ewoluował. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że te dzieci, które trafiły do nas z PIMS, samo zakażenie koronawirusem przeszły bardzo łagodnie.
Jakie objawy powinny zaniepokoić i mogą sygnalizować PIMS?
– Typowym i podstawowym objawem jest wysoka gorączka. Często pojawiają się silne bóle brzucha, zapalenie spojówek, wysypka. Bardzo istotny jest dokładny wywiad epidemiologiczny. Ale przede wszystkim – zbadanie pacjenta. Nawet gdy widzimy i badamy dziecko, nie zawsze udaje się postawić diagnozę, a przez telefon to już wyjątkowo trudne. Z mojego doświadczenia wynika, że teleporada usypia też czujność rodzica. To on jest przecież najlepszym obserwatorem stanu dziecka, a gdy przez telefon usłyszy od lekarza, że nic groźnego się nie dzieje, dziecko nie wymaga nawet zbadania, trzeba podać paracetamol, to może to opóźnić jego reakcję na pogarszający się stan dziecka. PIMS, jak i wiele innych groźnych chorób, może przebiegać gwałtownie, dlatego każde dziecko z gorączką wymaga bardzo uważnego postępowania.
Czy pacjent z PIMS wymaga hospitalizacji?
– Zdecydowanie tak. Ta choroba może dość szybko doprowadzić do niewydolności narządów, a przede wszystkim – niewydolności układu krążenia. Wczesne rozpoznanie i wczesne włączenie leczenia pozwoli uniknąć pobytu na oddziale intensywnej terapii ze wszystkimi tego konsekwencjami. Mamy też obserwacje, które niosą nadzieję – z naszych doświadczeń wynika, że niewydolność narządów, w tym serca, oraz zmiany w tętnicach wieńcowych w przebiegu PIMS cofają się.
Czy pediatrzy zauważają też inne powikłania u dzieci po przejściu COVID-19?
– Tak, obserwujemy utrzymujące się długo zmiany w płucach, a także wręcz wysyp cukrzycy typu I. Bardzo często infekcja wirusowa jest impulsem do ujawnienia się tej choroby i tak też prawdopodobnie jest w tym przypadku. (…)
Joanna Sieradzka
Cała rozmowa dostępna w „GGL” 1/179 z 2021 r.