Z profesorem Januszem Rysiem, dyrektorem Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego Oddziału w Krakowie, rozmawiamy o teraźniejszości i przyszłości krakowskiego Centrum Onkologii.
Panie Profesorze, dziękuję, że zgodził się Pan odpowiedzieć na nasze pytania, bo po tym, co działo się w ostatnich latach przy Garncarskiej, wiele osób na Pana miejscu chyba wolałoby działać w absolutnej ciszy, bez świateł reflektorów, unikając dziennikarzy. Było nieciekawie – długi, ucieczka kadry, ucieczka pacjentów, kontrowersyjne pomysły restrukturyzacji, czyli nieustanny chaos, brak perspektyw. I to w ośrodku, który kiedyś należał do wiodących w Polsce. Jak jest obecnie? Najprostsze pytanie – ilu pacjentów przyjmuje obecnie Instytut w Krakowie?
– Zacznę od zastrzeżenia – zespół, który obecnie zarządza krakowskim oddziałem Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego, działa zaledwie od połowy lutego 2021 roku. W sierpniu ubiegłego roku Minister Zdrowia formalnie nominował mnie na stanowisko dyrektora Oddziału. Od samego początku mieliśmy świadomość, że podstawowym zadaniem Instytutu jest szersze otwarcie się na pacjentów z chorobami nowotworowymi i zwiększenie zakresu wykonywanych świadczeń, a także diagnozowanie oraz leczenie naszych pacjentów w sposób kompleksowy. W ubiegłym roku udzieliliśmy prawie 100 tys. porad ambulatoryjnych i przyjęliśmy w klinikach i na oddziałach około 13 tys. chorych.
To znacznie więcej hospitalizacji niż w chyba najtrudniejszym dla krakowskiego Centrum Onkologii roku 2018. Czym udało się zainteresować pacjentów? Czy pojawiły się nowe świadczenia? Wszak Wasze warunki lokalowe są takie same, czyli trudne. Utrudniają rozwój.
– Dużą uwagę skupiliśmy na kompleksowym leczeniu naszych pacjentów. Na początku ubiegłego roku Instytut uzyskał status Centrum Kompleksowego Leczenia Raka Piersi, tzw. Breast Unit, w ramach którego diagnostyką i leczeniem chorych na raka piersi zajmuje się wielodyscyplinarny zespół terapeutyczny. Kompleksowe, specjalistyczne leczenie chorych na raka piersi jest możliwe dzięki temu, że w jednym miejscu dysponujemy klinikami: chirurgii onkologicznej, radioterapii, onkologii klinicznej zajmującej się leczeniem systemowym oraz oferujemy możliwość rehabilitacji. Do tego należy dodać w pełni kompleksową diagnostykę radiologiczną – rezonans, tomografię, PET, scyntygrafię, mammografię, USG, a także patomorfologiczną, z szerokim spectrum badań mikroskopowych i molekularnych. W tym roku na podobnych zasadach utworzyliśmy tzw. Colorectal Cancer Unit, czyli Centrum Kompleksowego Leczenia Raka Jelita Grubego.
Rzeczywiście, kompleksowość leczenia w jednym miejscu zawsze była dla chorych ważna. Wcześniej również właśnie tym przyciągała do siebie „Garncarska”, ale co jeszcze możecie zaoferować swoim pacjentom?
– W tym samym okresie udało nam się zorganizować Poradnię Żywieniową, w której pracują wykwalifikowani dietetycy kliniczni, oraz wdrożyliśmy – zgodnie z międzynarodowymi standardami opieki okołooperacyjnej ERAS – protokoły przyspieszonego zdrowienia po zabiegu operacyjnym u każdego chorego. Skutkuje to skróceniem średniego czasu hospitalizacji, np. po zabiegu resekcji jelita grubego, o dwa dni. Co niezwykle istotne przy diagnozowaniu chorób nowotworowych – poszerzyliśmy zakres badań genetycznych. Prowadziliśmy i nadal prowadzimy badania genetyczne w raku piersi i jajnika, teraz wykonujemy je również w kierunku raka jelita grubego i trzonu macicy. Zorganizowaliśmy także Poradnię Psychologiczną, w której prowadzimy wiele form wsparcia psychologicznego. Nasi pacjenci mogą skorzystać ze świadczeń realizowanych w ramach 31 programów lekowych, mają dostęp do leków w ramach ratunkowego dostępu do technologii lekowych oraz mogą wziąć udział w nowo otwartych badaniach klinicznych. Prowadzimy też programy profilaktyczne – mammografię profilaktyczną oraz program wczesnego wykrywania raka płuca. A dzięki oddaniu do użytku nowego akceleratora znacząco zwiększyliśmy liczbę chorych leczonych napromienianiem.
Kolejne nowe urządzenie tego typu, sfinansowane ze środków MZ, ma zostać uruchomione w pierwszej połowie przyszłego roku. I wreszcie – jako jedyni w Polsce – prowadzimy terapię protonową, z której korzysta coraz większa liczba pacjentów – zarówno dorosłych, jak i dzieci.
Zmiany, o które pani pyta, już są i bardzo bym chciał, żeby zostały zauważone zarówno przez chorych wymagających opieki onkologicznej, jak i przez środowisko medyczne – głównie lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, którzy z zaufaniem będą kierować swoich pacjentów do naszego ośrodka.
A propos lekarzy – jaka jest obecnie sytuacja kadrowa ośrodka? Wszak kilka lat temu z NIO w Krakowie odeszło kilkudziesięciu specjalistów…
– Informacja o tym, że z naszego oddziału odeszło „kilkudziesięciu lekarzy”, jest znacznie przesadzona. W następstwie polityki kadrowej ówczesnej dyrekcji, w roku 2019 i na początku 2020 czterech lekarzy zostało zwolnionych, dwudziestu paru odeszło. Część z nich złożyła wypowiedzenia jako wyraz braku akceptacji dla zmian, które wtedy miały miejsce w Instytucie. Jednak dziesięcioro lekarzy z tej grupy do nas wróciło. Co więcej, w związku z poszerzeniem zakresu udzielanych świadczeń zwiększyliśmy liczbę personelu medycznego, w tym lekarzy, pielęgniarek, dietetyków.
To może proszę jeszcze zaktualizować informacje o ogromnych długach Oddziału. W 2019 roku było to chyba ponad 100 mln złotych, niektórzy wierzyciele grozili sądem…
– Rzeczywiście, krakowski oddział Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego jeszcze do niedawna trapiony był sporymi długami. Na szczęście przed kilkoma miesiącami uzyskaliśmy kredyt bankowy, który umożliwił nam spłatę większości zobowiązań wymagalnych.
Co więcej, konsekwentnie zabiegamy o wszelkie możliwe środki zarówno z budżetu państwa, jak i innych źródeł zewnętrznych. To mozolna i niełatwa praca, gdyż pozyskanie jakiejkolwiek dotacji i dofinansowań jest każdorazowo poprzedzone przygotowaniem wielostronicowych wniosków aplikacyjnych, spełniających wszystkie kryteria formalne, merytoryczne i finansowe. Pracy nad poprawą sytuacji finansowej Instytutu na pewno nie ułatwiają nam czynniki zewnętrzne, takie jak rosnąca inflacja, zwiększające się koszty mediów czy usług budowlanych. Niełatwo jest też podejmować starania o wzrost wynagrodzeń personelu przy tak rosnących kosztach utrzymania. Sytuacja finansowa Instytutu jest przez nas monitorowana na bieżąco, pracujemy nad tym, aby ją sukcesywnie poprawiać.
Prof. Krzysztof Składowski, szef gliwickiego oddziału NIO, który przez jakiś czas kierował Oddziałem w Krakowie, chciał przyłączyć go do „Gliwic”. Twierdził, że krakowski ośrodek, przy swoich ograniczeniach lokalowych, nie ma szans istnieć samodzielnie. Panie Profesorze, jaki jest dziś pomysł na rozwój placówki? Jak przywrócić dawną rangę naszemu Centrum Onkologii?
Faktycznie, Instytut posiada ograniczoną bazę lokalową, a dodatkowo część budynków przy ul. Garncarskiej, którymi dysponujemy, podlega ochronie zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, co ogranicza możliwości modernizacyjne. Tym niemniej, nawet w tych warunkach udało nam się szereg pomieszczeń części administracyjnej szpitala zagospodarować na potrzeby działalności klinicznej (nowe ambulatoria) czy diagnostycznej (np. pomieszczenie dla nowego tomografu komputerowego). Bez zwiększenia bazy lokalowej większą liczbę procedur diagnostycznych i terapeutycznych można uzyskać również poprzez wdrożenie ruchomego czasu pracy i wykorzystanie posiadanego sprzętu i urządzeń także w godzinach popołudniowych, do czego konsekwentnie dążymy.
Naszym celem jest propagowanie Instytutu jako ośrodka referencyjnego, co najmniej w odniesieniu do diagnostyki i leczenia niektórych złośliwych nowotworów, i ugruntowanie pozycji lidera, zwłaszcza w zakresie leczenia chorych na raka piersi, jelita grubego, prostaty, żołądka, trzonu macicy i jajnika oraz czerniaka, mięsaków tkanek miękkich i nowotworów układu chłonnego. W tym zakresie dysponujemy nie tylko wystarczającą aparaturą, ale przede wszystkich kadrą wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Zdajemy sobie jednak sprawę z faktu, że dalsze rozszerzenie działalności diagnostycznej i leczniczej zgodnie z najnowszymi trendami w onkologii musi wiązać się z poszukiwaniem nowych obiektów dla Instytutu, także poza obrębem centrum Krakowa.
Jolanta Grzelak-Hodor
Fot. Katarzyna Strzałkowska, NIO Oddział w Krakowie
Prof. dr hab. n. med. Janusz Ryś, specjalista patomorfolog, kieruje Oddziałem Narodowego Instytutu Onkologii w Krakowie od 19 lutego 2021 r. W NIO pracuje od 1984 roku, w Centrum Onkologii uzyskał stopień doktora nauk medycznych (1992) i doktora habilitowanego (2002), a w roku 2013 – tytuł profesora zwyczajnego. Jego dorobek naukowy obejmuje ponad 170 publikacji w recenzowanych czasopismach naukowych; ich tematem są głównie badania dotyczące morfologii nowotworów złośliwych piersi i tkanek miękkich oraz nowych markerów i testów diagnostycznych na potrzeby diagnostyki nowotworów. Członek Polskiego Towarzystwa Patologów, Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, Polskiego Towarzystwa Histochemików i Cytochemików oraz European Society of Pathology. Od roku 2009 redaktor naczelny kwartalnika „Polish Journal of Pathology” – czasopisma z listy filadelfijskiej.
Tekst ukazał się w „GGL” 6/190 (listopad-grudzień) z 2022 r.
Na zdjęciu otwierającym: Operacja piersi w krakowskim Oddziale NIO-PIB