Sztuka na styku dwóch światów

W życiu chirurga stomatologicznego Jacka Jasiniaka malarstwo zajmuje coraz więcej miejsca. Mogliśmy się o tym przekonać podczas jego wernisażu w siedzibie Izby Lekarskiej. Była to kolejna w tym roku – po wystawie prac dr. Tomasza Wiatra, o której pisaliśmy wcześniej na naszej stronie – prezentacja twórczości lekarzy w Piwnicy u Medyków.

Przenikanie się materii, technik, tematów. Wzajemne relacje, wpływy, oddziaływania. Intrygujące szczeliny, dziury, nigdy jednak nie pozostawione samym sobie. Pozszywane nicią, która łączy, a nie dzieli. I właśnie o łączeniu, a nie podziałach opowiada wystawa „Infiltracja” Jacka Jasiniaka, specjalisty chirurgii stomatologicznej i implantologii, którą do końca listopada można oglądać w budynku krakowskiej Izby Lekarskiej przy ul. Krupniczej.

Jak sam twierdzi, maluje od zawsze. Najpierw jak każde dziecko w sposób naturalny sięgał po kredki. Gdy podrósł, wziął do ręki farby, które intuicyjnie pozwalały mu wyrażać siebie. Sporo malował w liceum, ale po maturze pod wpływem mamy, która jest stomatologiem, zdecydował się kontynuować tradycję rodzinną. Nigdy jednak nie porzucił swojej twórczości.

– Na studiach wykorzystywałem talent, żeby rysować pomoce naukowe. Robiłem rysunki na zajęcia z anatomii, przedstawiające wszystkie możliwe części ciała. Na histologii obserwowałem pod mikroskopem tkanki i komórki i przenosiłem je na kartkę. Jestem wzrokowcem, więc ułatwiało mi to naukę, a moi koledzy przekazywali sobie mój zeszyt z rąk do rąk. Później, już jako nauczyciel akademicki, asystent i wykładowca w Zakładzie Chirurgii Stomatologicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczyłem studentów na przykładzie tych rysunków.

Przez kolejne lata Jacek Jasiniak pracował w swoim zawodzie. Nie miał czasu zajmować się sztuką, choć zdarzały się chwile, gdy wracało do niego pragnienie wyrażenia siebie przez sztukę. Nie pamięta, czy wydarzyło się coś szczególnego, co po 20 latach praktyki stomatologicznej kazało mu zmniejszyć liczbę godzin w gabinecie i rozpocząć studia podyplomowe na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

– To było jak cofnięcie się w czasie. Byłem znowu studentem, chodziłem z kolegami na zajęcia, które bardzo dużo mi dały. Na początku myślałem, że poprawię sobie w ten sposób warsztat. Ale tak naprawdę zmieniły one przede wszystkim moje myślenie o sztuce. I nawet nie tyle o jej formie, ale o treści. O tym, że ma ona przedstawiać mój świat wewnętrzny, moje pragnienia, uczucia, a równocześnie dawać odbiorcy szansę na indywidualną interpretację obrazów – mówi malarz.

Dlatego też w swojej twórczości swobodnie operuje formą i kolorem, by wydobyć emocje – radość, napięcie, ekscytację. Stąd tytuły prezentowanych na wystawie obrazów: „Pomieszanie”, „Tajemnice”, „Trudny czas”. Zafascynowany twórczością Jacksona Pollocka sięga po jego technikę i rozlewa lub rozpryskuje farby, każąc im się przenikać na położonym płasko płótnie. Czasami przelewają się one na drugą stronę, dając efekt zaskakujący samego artystę. – Twórczość jest jak taniec. Nie wiadomo, w którą stronę się rozwinie. Czasami błąd, jakaś przypadkowa plama dodaje obrazowi wartość – mówi Jacek Jasiniak, nie ukrywając, że malarstwo zajmuje w jego życiu coraz więcej miejsca.

– Choć przecież medycyna też bywa sztuką, która wymaga wyobraźni. Bez niej często nie da się pacjentowi pomóc, szczególnie, gdy mamy od czynienia z trudniejszym przypadkiem – nie zapomina stomatolog, który funkcjonuje w dwóch równoległych, przenikających się światach.

Magda Huzarska-Szumiec

Zdjęcia Agata Bartoszek