Dziś Jagna wyszłaby na ulicę z czarną parasolką

W najnowszych adaptacjach „Chłopów” Władysława Reymonta na pierwszy plan wysuwa się Jagna. W filmie jest ona wrażliwą artystką, w Teatrze Ludowym wyemancypowaną dziewczyną, która ćwiczy jogę.

W ostatnim czasie twórcy coraz chętniej sięgają po powieść Władysława Reymonta. Powodem jest nie tylko zbliżająca się setna rocznica przyznania pisarzowi literackiej Nagrody Nobla. Jest coś więcej. „Chłopi” są po prostu niezwykle aktualni, świetnie wpasowują się w feministyczny dyskurs, a także nurt odkrywania wiejskich korzeni, czego najlepszym przykładem jest bestsellerowa książka „Chłopki” Joanny Kuciel-Frydryszak.

Miało to też prawdopodobnie wpływ na wytypowanie „Chłopów” małżeństwa Welchmanów jako polskiego kandydata do Oscarów. Autorzy głośnego „Twojego Vincenta”, animacji o van Goghu, w tym  przypadku poszli jeszcze dalej. Nie wykorzystali tu tylko techniki klasycznej animacji, ale najpierw nakręcili film ze znakomitymi aktorami, takimi jak Mirosław Baka, Sonia Bohosiewicz czy Dorota Stalińska. Następnie do pracy przystąpili malarze, którzy malowali  olejne obrazy na płótnie, wykorzystując do tego twarze, sylwetki, mimikę aktorów i umieszczając ich w scenerii wziętej wprost z obrazów młodopolskich artystów – Chełmońskiego, Wyczółkowskiego, Ruszczyca… Uroda kadrów połączona ze świetnym rytmem, w jakim toczy się animacja, i muzyką, zachwyca swoim wyrafinowaniem.

Można się oczywiście czepiać, że taka wersja „Chłopów” nie ma nic wspólnego z realizmem, który jest w powieści, z brudem i smrodem, jaki panował na wsiach w drugiej połowie XIX wieku, ale gdy przyjmie się estetyczną konwencję proponowaną przez twórców, oglądanie filmu sprawia autentyczną przyjemność. Konsekwencją tego jest fakt, iż Jagnę gra młoda, subtelna aktorka – Kamila Urzędowska, która za żadne skarby nie mogłaby być ogorzałą, wiejską dziewuchą. Jej bohaterka jest za to wrażliwą artystką, robiącą przepiękne wycinanki. Ta wrażliwość i inność nie mogą podobać się społeczności, która chciałaby wepchnąć ją w tradycyjne schematy.

Nie poddaje się im także Jagna z „Chłopów”, których w Teatrze Ludowym przygotował Remigiusz Brzyk. Justyna Litwic gra tu współczesną dziewczynę, która nie zamierza z pokorą i spuszczoną głową pogodzić się z faktem, że została sprzedana za morgi staremu mężczyźnie. To wojowniczka, która tak łatwo się nie poddaje. Manifestuje swoją niechęć do małżeństwa z Boryną, ćwicząc jogę. Ma wsparcie innych młodych chłopek, choćby narratorki spektaklu, żyjącej na dnie społecznej hierarchii Komornicy (świetna Anna Pijanowska). Wiadomo, jak potoczą się losy Jagny, bo wtedy tak potoczyć się musiały. Ale dziś kobiety takie jak ona biorą udział w „Czarnych Protestach”, noszą plakietki z błyskawicami i skandują hasło „Nigdy nie będziesz szła sama”.

To przedstawienie toczy się w wolnym, spokojnym rytmie, w krajobrazie, z którego nie znika krzyż. Dzieje się tak, ponieważ dużą rolę odgrywa w nim ksiądz. To on ma największy wpływ na postawę chłopów, to on tak naprawdę bez litości rządzi wsią, czerpiąc jak najwięcej korzyści dla siebie. Kto nie poddaje się jego woli, przegrywa. Reżyser spektaklu akcentuje tę dominację, a my możemy w takim rozłożeniu akcentów szukać odniesień do naszych czasów. Ta teatralna wersja „Chłopów” naprawdę sporo o nas mówi.

Magda Huzarska-Szumiec

Fot. Jeremi Astaszow/Teatr Ludowy