Kształcenie ustawiczne – nieuchronna konieczność

Pierwsza między równymi tak zwykło się określać znaczenie Komisji Kształcenia w samorządzie lekarskim. Z mocy ustawy kształcenie to obowiązek, któremu podlega każdy lekarz do końca życia zawodowego. Stąd m.in. nazwy „kształcenie permanentne” lub „kształcenie ustawiczne”.

Samorząd  lekarski pomaga sprostać temu obowiązkowi. I o tym właśnie – o ofercie edukacyjnej krakowskiej Izby – rozmowa z wiceprezesem ORL doktorem Lechem Kucharskim, od piętnastu lat stojącym na czele Komisji Kształcenia Medycznego ORL, dodajmy – pasjonatem tej tematyki w życiu lekarzy.

Wiceprezes ORL Lech Kucharski

Jeśli pasjonatem, to zacznę górnolotnie, że postęp, jaki się dokonał w XX i dokonuje w XXI wieku, sprawia, iż nie da się wykonywać zawodu, przechodząc obok. Stąd oferta edukacyjna Izby, bezpłatna bądź obciążona symboliczną opłatą, warta jest uwagi, zważywszy dodatkowo na koszty niektórych konferencji naukowych czy kursów. Rzecz jest złożona. Przed laty samorząd zabiegał o przejęcie całości kształcenia podyplomowego lekarzy, łącznie z zadaniami CMKP, ale pomysł upadł w świetle oporu władzy centralnej, która nie lubi silnego samorządu ani lekarskiego, ani żadnego innego.

W ochronie zdrowia, wbrew idealistom, nie da się odejść od polityki, zacznijmy jednak od przedstawienia oferty edukacyjnej realizowanej przez Ośrodek Kształcenia krakowskiej Izby.

Po pierwsze prowadzimy kursy do specjalizacji, aktualnie z zakresu ratownictwa medycznego, onkologii i radiologii. Są one przeznaczone dla lekarzy i lekarzy dentystów specjalizujących się według modułowych programów wszystkich specjalizacji. Uczestnicy tych kursów oceniają je bardzo wysoko.

Na drugim miejscu są szkolenia z zakresu doskonalenia zawodowego, różnorodne tematycznie, bo wynikające z inicjatywy lekarzy. Jest tego cała paleta. Dam przykłady z czerwca br. – „Zarządzanie emocjami jako element wzmacniania swojej odporności psychicznej”, „Jak uchronić się przed zarzutem naruszenia tajemnicy zawodowej i uniknąć pułapek RODO”, „Polisa ubezpieczeniowa jako tarcza lekarza”, „Mediacje w medycynie”, „Dokumentacja medyczna jako niemy świadek w sprawach o odszkodowania z tytułu błędów medycznych”. Dalej wymienić mogę stałe kursy z zakresu resuscytacji krążeniowo-oddechowej (ALS, EPALS, ILS, NLS); kursy z kompetencji miękkich (dot. wypalenia zawodowego, walki z depresją, sposobów rozwiązywania konfliktów). Swego rodzaju bestsellerem są ostatnio kursy/warsztaty z zakresu prawa medycznego, dotyczące m.in. warunków zatrudnienia lekarza, konfrontacji lekarza z urzędami, sądami, policją. Ciekawie zapowiada się też cykl warsztatów poświęconych – od strony prawa pracy –zatrudnieniu lekarzy, realizowany w małych grupach. Oryginalnym pomysłem Komisji jest kurs opieki paliatywnej, prowadzony przez prof. Tomasza Grądalskiego z Krakowskiej Akademii im. A. Frycza-Modrzewskiego, nt. pracy lekarza w tym bardzo ważnym, a nieco zaniedbanym obszarze opieki zdrowotnej. Planujemy  też cykl szkoleń „Lekarz w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym”, adresowany przede wszystkim do młodych lekarzy, którzy będą podejmować  pracę w SOR-ach.

Trudno mi tu wyliczyć kilkadziesiąt przedsięwzięć rocznie, ale mgr Piotr Pachel, który Ośrodek Kształcenia Medycznego OIL prowadzi perfekcyjnie, na bieżąco informuje o nich na naszej stronie (https://oilkrakow.pl/ksztalcenie/)

A jak wygląda frekwencja na kursach? I może dodajmy jeszcze jakieś przykłady szkoleń czy kursów zaplanowanych na jesień 2023 roku.

Liczba uczestników kursu zależy od jego programu i wynosi od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. W ostatnim kursie EKG uczestniczyło 70 lekarzy. Niestety pomimo wcześniejszych zapisów i wyczerpania puli miejsc później z frekwencją bywa różnie. Zastanawiamy się, co jest tego powodem i jak temu zaradzić. Np. może pomoże wprowadzenie częściowej, niewielkiej opłaty za udział w zdarzeniach edukacyjnych? Cierpi zresztą na tym duża grupa lekarzy, którzy z powodu ograniczonej liczby miejsc nie mogli uczestniczyć w danym szkoleniu.

Szczegółowy plan kursów i szkoleń z terminarzem do grudnia bieżącego roku jest na stronie internetowej Izby i w aplikacji Moja Izba, w zakładce „Szkolenia”. Pragnę tu podkreślić, że szereg zajęć organizowanych jest również  w siedzibach Delegatur, co pozwala lekarzom naszej Izby uniknąć kłopotliwych dojazdów. I tak np. planowane są kursy „Stany nagłe w gabinetach stomatologicznych” (Krosno, 3 września; Przemyśl, 30 września), „Mediacje w medycynie” (Krosno, 22 września), „Szczepienia obowiązkowe” (Nowy Sącz, listopad).

Czy prowadzicie Państwo także kursy elektroniczne?

Nie, bo nie ma to większego sensu. Nic przecież nie zastąpi żywego kontaktu lekarza z wykładowcą. Rozważaliśmy tę ewentualność podczas pandemii COVID-19, ale oferta kursów online Naczelnej Izby Lekarskiej była wtedy tak bogata, iż nie miało ekonomicznego sensu organizowanie ich także przez nas.

Mówił Pan na wstępie o obowiązku ciągłego kształcenia się lekarzy, tymczasem, jak mi wiadomo, zdobywanie punktów edukacyjnych, dokumentujących udział w szkoleniach, idzie słabo…

To trochę wstydliwy problem. Ministerstwo Zdrowia ostatnio zaktualizowało system pozyskiwania 200 punktów raz na cztery lata, m.in. zmodyfikowano „wyceny” doktoratów, publikacji naukowych itp., ale niestety wciąż całość nie ma wystarczającego znaczenia. Uprzedzę pańskie pytanie o ewentualny system kar. Wiem, że w niektórych krajach przy braku punktów ograniczana bywa licencja na wykonywanie pewnych czynności w ramach  zawodu. Jednak uważam, że  karanie nie jest właściwą motywacją do samokształcenia, sens ma tylko premiowanie i tego w tym systemie brakuje. Zawód lekarza wymaga ciągłego dokształcania, jest to naturalne ze względu na ciągły postęp medycyny i zgodne z naszą etyką.

Za to bardzo ceniony w środowisku jest system nagród dla lekarzy uzyskujących najlepsze wyniki podczas egzaminów specjalizacyjnych.

To moje „dziecko”, które narodziło się przed laty. Te nagrody to nie tylko czynnik mobilizacyjny, skłaniający lekarzy kończących specjalizację do osiągania jak najlepszych wyników egzaminów, ale przede wszystkim wyraz uznania środowiska lekarskiego wobec ich osiągnięć. Nagrody wypłacane są dwa razy do roku, na zakończenie sesji wiosennej i jesiennej, każdorazowo dla dwudziestu osób i są znacząco wysokie, motywując młodych specjalistów do autentycznej rywalizacji.

Komisja prowadzi też Rejestr Podmiotów Kształcących.

Byliśmy przeciwni, gdy Ministerstwo narzuciło nam ten obowiązek, lecz z czasem okazało się, że ma to pewien sens gwarantujący jakość kształcenia. Otrzymaliśmy przy okazji ustawowo kompetencje pozwalające na powoływanie zespołów wizytujących poziom i warunki kształcenia. Prowadziliśmy te wizytacje kiedyś, niestety zbyt mało lekarzy było zainteresowanych udziałem w zespołach wizytujących. Cierpimy na permanentny brak czasu, do tego była pandemia. Być może uda się to zmienić, pracujemy nad tym.

Skąd rekrutują się wykładowcy na kursach i szkoleniach prowadzonych przez Izbę?

Przede  wszystkim to pracownicy naukowi i kliniczni Collegium Medicum, Szpitala Uniwersyteckiego, Instytutów, których mamy w Krakowie sporo, także lekarze szpitalni o uznanym dorobku. Nie ma z tym problemu, a kierujemy się opinią środowiskową, która funkcjonuje niezależnie od funkcji i tytułów, wskazując, kogo warto prosić, by podzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem.

Panie Redaktorze, organizujemy tych kursów i zajęć czasami nawet kilkanaście miesięcznie, licząc też te odbyte w delegaturach. Konsekwentnie rozwijając naszą działalność, stajemy się powoli poważną instytucją dydaktyczną, a w nowych warunkach lokalowych, po kapitalnym remoncie siedziby przy Krupniczej, z własną, piękną salą wykładową, jesteśmy w śródmieściu Krakowa samorządowym centrum edukacji medycznej.

Kieruje Pan Komisją Kształcenia ORL od paru kadencji, jest Pan ordynatorem interny. Jakie zjawiska nastąpiły w procesie naboru na studia medyczne, jakie są postawy młodzieży w trakcie studiów czy podczas zdobywania specjalizacji?

Pyta pan o procesy poniekąd socjologiczne, ale też systemowe, zachodzące w procesie kształcenia lekarzy. Nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem, chociaż pewne odejście od powołania, od postawy judymowskiej jest bezsporne. Dziś nie ma już miejsca na cierpiętnictwo, moje pokolenie, idąc na studia medyczne, miało jednak bardziej idealistyczne wyobrażenia o funkcji zawodu. Za moich lat królową medycyny była interna, która jest też moją specjalizacją, pozwalającą mi ogarnąć spojrzeniem wiele pozostałych dyscyplin.

Ale przecież nie o to pan pyta. Ostatnio odbyliśmy na posiedzeniu Prezydium ORL gorącą dyskusję na temat staży podyplomowych, jako ogniwa w kształceniu lekarzy, na które mamy wpływ. I starły się dwa stanowiska. Czy pogodzić się z tendencją do ich bagatelizowania tak ze strony absolwentów, jak i kadry nadzorującej te staże? Czy przystać na ucieczkę przed odbywaniem staży w szpitalach powiatowych na rzecz komfortu stażystów w miejscach zamieszkania, w przepełnionych stażystami oddziałach, co ewidentnie utrudnia praktyczną naukę wykonywania zawodu początkującym lekarzom? Stanowiska były podzielone. W takim Krakowie miejsc stażowych brakuje, bo m.in. przybyło kilkudziesięciu absolwentów medycyny z Krakowskiej Akademii im. A. Frycza Modrzewskiego. Szpitale upoważnione do prowadzenia staży są przepełnione i trudno o właściwą organizację opieki i nadzoru nad młodą kadrą. Z drugiej strony, to Izba jest organizatorem staży, może i powinna zadbać o ich właściwy poziom. Po trzecie wreszcie, ministerialny program staży jest w wielu punktach wymienionych w tzw. książeczce stażowej nierealny. Brak też pieniędzy na organizację pobytu lekarza stażysty poza miejscem zamieszkania. Wszystko to stawia przed nami, przed ogniwami samorządu, pytanie o jakość kształcenia, które możemy egzekwować bądź pogodzić się z patologią systemu i de facto uczestniczyć w demoralizacji i krętactwie w finałowej części kształcenia lekarza.

Myślę, że dałem odpowiedź na pytanie o procesy zachodzące w kształceniu. W świetle dramatycznego deficytu lekarzy i niemożliwości ich sprowadzenia z zagranicy postrzegam politykę resortu jako niezborną. Uniwersytet medyczny w każdym powiecie to też nonsens. To nieuchronny proces pogarszania się jakości kształcenia. Ale wiele można poprawić słuchając  samorządu. Dlatego w nim trwam z całym przekonaniem.   

                                                           Rozmawiał: Stefan Ciepły

Fot. Archiwum

Tekst ukazał się w „GGL” 3-193, czerwiec 2023