Powody do satysfakcji

Rozmowa z prof. Wojciechem Nowakiem, który właśnie zakończył misję kierowania Uniwersytetem Jagiellońskim

(Fragmenty wywiadu, który w całości został opublikowany w najnowszym wydaniu „Galicyjskiej Gazety Lekarskiej”)

prof. Wojciech Nowak, fot. J. Sawicz

PROF. WOJCIECH NOWAK: Panie Profesorze, 1 września 2012 roku objął Pan stanowisko Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, jako drugi lekarz  w dziejach powojennych (po prof. Franciszku Walterze 1946-1948). W wywiadzie, którego mi Pan wówczas udzielił, oświadczył Pan – co było i jest wbrew panującym modom –  że planuje Pan być kontynuatorem. A więc nic się od Pana nie zaczyna ani nikt z poprzedników nie będzie oceniany niepochlebnie…

STEFAN CIEPŁY:  Panie redaktorze, profesorowi Walterowi przypadł w udziale bardzo ciężki okres odbudowy zrujnowanej po wojnie uczelni, spisał się znakomicie, a lekarzy w dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego w funkcji rektora był cały poczet…

…tak, kadencje trwały rok.

 – Rzecz w tym, że w wyniku splotu dziejów Wydział Lekarski został w 1950 roku sztucznie oderwany od Uniwersytetu i powrócił dopiero po 44 latach, dzięki staraniom kadry profesorskiej, m.in. rektorów prof. Andrzeja Pelczara i prof. Andrzeja Szczeklika. Ale ja nawiązywałem w tamtej rozmowie do poczynań moich bezpośrednich poprzedników, prof. Franciszka Ziejki i prof. Karola Musioła, którzy na mocy uchwały Sejmu RP z 2001 roku wszczęli budowę tzw. III Kampusu Uniwersyteckiego. To największa inwestycja w Krakowie od momentu budowy Nowej Huty. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że w Polsce powstała taka nasza „dolina krzemowa”. To wielkie wydarzenie. Nie ukrywam, że uważam się za kontynuatora ich pracy, która już przynosi owoce. Widać, jak procentuje koncentracja w jednym miejscu naukowców, którzy mają tam swoje laboratoria; jak obok samorzutnie powstają obiekty znaczących międzynarodowych firm, które chcą to usytuowanie wykorzystywać; jak studenci garną się do studiowania tutaj na różnych kierunkach. 

Czy kampus jest już skończony?

– Kampus nigdy nie będzie skończony, bo ma nie tylko wymiar materialny. Natomiast w sensie fizycznym jest w zasadzie skończony. Przewidywane jest jeszcze stworzenie bazy sportowej i domu studenckiego. W ostatniej fazie inwestycji ogromnym przedsięwzięciem były przeprowadzki. Bo łatwo sobie wyobrazić przenoszenie jakiegoś biura czy humanistycznego wydziału pod inny adres, bo to są książki, regały itp. A my tutaj przenosiliśmy wysokiej klasy urządzenia laboratoryjne. Taki np. Wydział Chemii, który był już za moich czasów przenoszony, to naprawdę gigant i ogromne przedsięwzięcie logistyczne (…)

Czyli mamy właściwie wielki finał budowy kampusu, bez uroczystej gali. Panie Rektorze, drugim wielkim przedsięwzięciem, które się dokonało za Pańskiej kadencji, jest Szpital Uniwersytecki w Prokocimiu. Pamiętam, jak pokpiwano z lokalizacji, bo na działce przyznanej szpitalowi wyrósł już las, samosiejka, objęty ochroną i żądano coś 20 mln zł kary za ewentualne wycięcie. Pan, jako prorektor ds. CM, toczył boje…

– Fakt, ja się z tym borykałem. Była zresztą  duża grupa osób, które uważały, że nowy szpital w Prokocimiu będzie dla nich osobiście wielkim nieszczęściem. Przyzwyczaili się do dotychczasowej lokalizacji. Tymczasem te XIX-wieczne budynki na Kopernika nie mogły spełniać tych kryteriów, które spełniać powinny. Dopiero dzisiaj nawet prominentne osoby z tamtego grona mówią, że trwanie przy Kopernika to był bezsens.

Zadowolony jest Pan z nowego szpitala?

–  Bardzo zadowolony, ale nie chodzi o moje zadowolenie. Jeździłem po świecie, widziałem wiele szpitali klinicznych i wiedziałem, jak to ma wyglądać. Byłem atakowany, różnymi drogami zniechęcany do budowy nawet przez osoby, które teraz tam pracują i sobie to chwalą. Nigdy jednak nie usłyszałem słowa „przepraszam”. Zresztą, jakby to nasze miasto wyglądało w marcu czy kwietniu tego roku, podczas ataku koronawirusa, gdyby tego tak nowoczesnego i bezpiecznego szpitala nie było?  Czy pan myśli, że w budynkach przy Kopernika można byłoby hospitalizować chorych na COVID-19? (…)

Skoro jesteśmy przy Szpitalu, trudno nie zapytać o losy „Kopernika”, a także dawnego CUMRiK-u? Czy miasto nie powinno, w tym drugim wypadku, zachować tutaj dodatkowe doraźne „pogotowie”, poza systemem SOR?

– Oczywiście, że milionowe miasto mogłoby mieć tego rodzaju drugi obiekt pomocy doraźnej w centrum, bo szkodą będzie jego niewykorzystanie czy  przebudowywanie. Ale to kwestia prezydenta czy wojewody i ja nie będę się mieszał. Natomiast jeśli chodzi o obszar przy Kopernika, to miasto podjęło słuszną decyzję o zakupie terenu i chwała za to prezydentowi Majchrowskiemu. Słuszna też mi się wydaje decyzja, że tam mają być obiekty inne niż medyczne, bo przeciwnie byłby to powrót do tego samego. A co będzie? O ile wiem, zdania są podzielone. (…)

Dzisiejszy Uniwersytet to ogromny organizm. Około 40 tys. studentów, 8 tys. pracowników, w tym ponad 4 tys. nauczycieli akademickich. Czy ta struktura jest sterowalna? Zwłaszcza z gigantem u boku, w postaci Collegium Medicum?

– Niech pan weźmie za przykład Cambridge, Oxford, Stanford, Harvard i porówna dane. Tam jest na każdym uniwersytecie kilkanaście takich kolegiów, np. nauk społecznych, fizyki i nauk ścisłych, biologii i nauk pokrewnych. Każde jest samodzielne finansowo, kadrowo, ma własny senat, szereg fakultetów itp. Nasze podwórko nie jest jedynym możliwym w świecie. Ale rzeczywiście, w polskich warunkach jesteśmy bardzo dużą instytucją. Nie mamy systemu porównywalnego z Cambridge, ale twórzmy, wzorem najlepszych, silne kolegia. I niech mają pełną autonomię, jak na wymienionych uniwersytetach. (…)

Rozmawiał Stefan Ciepły

(Więcej – w najbliższym wydaniu „Galicyjskiej Gazety Lekarskiej”)