Na początku był niewypał
30 lat? Tylko tyle? – można spytać w ponadtysiącletnim Krakowie. Taki właśnie jubileusz obchodzi w tym roku krakowski Szpital im. L. Rydygiera. Jednak historia tej lecznicy zaczęła się dwadzieścia lat wcześniej i przypominała w tym okresie filmy Hitchcocka – „na początku trzęsienie ziemi a potem napięcie już tylko rośnie”. W „Rydygierze” na początku była bomba, potem napięcie sięgało zenitu, ale dziś to jeden z najprężniej działających szpitali w regionie, jedyny będący spółką prawa handlowego, nieprzynoszący strat, za to wiele korzyści pacjentom i systemowi ochrony zdrowia. Są więc powody do świętowania, choć w ramach rocznicy kadra tego szpitala zamiast hucznie się bawić, podjęła się także dodatkowej pracy na rzecz pacjentów.
Na zaminowanym polu
Kraj miał rosnąć w siłę, a ludzie mieli się bogacić, tymczasem leczyć nie było gdzie – być może tak myśleli decydenci, planując na początku lat 70. ubiegłego wieku budowę nowego szpitala dla Nowej Huty, dzielnicy wówczas wciąż jeszcze będącej oczkiem w głowie socjalistycznej władzy. Wskazano teren – tuż za bieńczycką pętlą tramwajową. Dalej nie było już nic, tylko łąki, pola i tory kolejowe do Warszawy. Nic więc dziwnego, że budynek szpitala miał być wielki – wysoki na tyle, by z pociągu do Warszawy było go widać, nawet jeśli przeszkadzało w tym kilka pagórków.
Formalna decyzja o budowie szpitala zapadła 29 czerwca 1974 roku. Jego wizję ma opracować „Miasto Projekt Kraków”, generalnym wykonawcą ma być Budopol, a za projekt i założenia techniczne odpowiadał Władyslaw Wichman. Oczekiwania spełniono – na 16 ha dawnego lotniska zaprojektowano budowlę o 15 kondygnacjach i głębokich podziemiach oraz wiele obiektów uzupełniających.
Trudno powiedzieć, czy ktoś to przeoczył, czy zlekceważono fakt, iż było tu kiedyś lotnisko wojskowe. Koparki, które wjechały na ten teren 5 grudnia 1975 roku, musiały więc prawie natychmiast z niego wyjechać, bo w ziemi odkryto niezliczone ilości bomb, pocisków i innych materiałów wybuchowych. I tak, przez wiele kolejnych lat nad budową Szpitala B – jak roboczo nazwano nowy nowohucki szpital – zaciążyło fatum. Wszystko szło jak po grudzie, przyszły lata 80., brakowało materiałów, nowoczesnych technologii, pieniędzy, a w tamtym czasie nikt już do polskich władz pomocnej ręki nie wyciągał, wręcz przeciwnie. Bez zachodnich technologii w wielkim budynku nie można było np. rozwiązać problemów z wentylacją.
Zarządzanie kryzysem
Planowane na 1985 rok otwarcie szpitala stało się nierealne, jednak zapaleńcy się nie poddawali. Projektowaniem poszczególnych oddziałów i planowaniem zakupów sprzętu medycznego zajęli się konsultanci medyczni różnych specjalności, m.in. wybitni profesorowie Julian Blicharski, Zbigniew Chłap, Marek Sych, Mieczysław Politowski, Janina Markowa, Jan Sznajda, Stanisław Grochala, Jan Madeja.
1 lipca 1987 roku dyrektorem Szpitala B zostaje Andrzej Hydzik, lekarz reumatolog, wcześniej dyrektor krakowskiego Szpitala im. Narutowicza. Już w 1988 roku, kiedy lecznica nie jest jeszcze nawet w stanie „deweloperskim”, powołani zostają ordynatorzy planowanych oddziałów. W pierwszej, historycznej kadrze lekarskiej szpitala znaleźli się: Barbara Hoszowska (rehabilitacja), Elżbieta Budzanowska (dermatologia), Wiesław Piotrowski (kardiologia), Olgierd Smoleński (nefrologia), Andrzej Fałek (otolaryngologia), Ewa Mańko (neurologia), Zbigniew Piasecki (urologia), Tadeusz Niedźwiedzki (ortopedia), Artur Hartwich (chirurgia ogólna) i Tadeusz Żelazny (anestezjologia).
W 1988 roku „Gazeta Krakowska” rozpisuje konkurs na nazwę szpitala. Zwycięża postać jednego z najwybitniejszych polskich lekarzy, Ludwika Rydygiera, chirurga o światowej sławie. Niestety, wybór patrona nie pomógł w przyspieszeniu prac budowlanych. Pojawiły się nawet głosy, by wstrzymać budowę, obiekt przeznaczyć do innych celów, np. uruchomić w nim hotel. Sens dalszego finansowania przedsięwzięcia podważa nawet Najwyższa Izba Kontroli. W październiku 1991 roku w Urzędzie Wojewódzkim zapada więc decyzja o wstrzymaniu budowy, jednocześnie MPEC zakręca kurki i na progu zimy niedokończony szpital zostaje bez ogrzewania. Dyrektor Hydzik i kadra szpitala nie poddali się jednak. Już w maju 1990 roku udało się otworzyć pierwszą „medyczną jednostkę” – Ośrodek Szybkiej Diagnostyki Medycznej. Pojawiają się w nim dobrze wyposażone poradnie kardiologiczna i dermatologiczna, warta miliony dolarów aparatura RTG, USG, tomograf. W gotowości czekają nie tylko ordynatorzy, ale też cały zespół lekarski i pielęgniarski.
W końcu ówczesny wojewoda krakowski Tadeusz Piekarz cofa decyzję o likwidacji. Udaje się uruchomić kolejne jednostki szpitala, w tym Stację Dializ, zakłady diagnostyki laboratoryjnej, RTG, rehabilitacji. „Rydygier” nawiązuje współpracę z zagranicznymi ośrodkami, znajduje partnerów i sponsorów. Na koniec 1992 roku jest gotowy do prowadzenia szpitalnej działalności.
Historia się toczy
20 grudnia 1993 roku Szpital im. Ludwika Rydygiera w Krakowie zostaje uroczyście otwarty. Wstęgę przecinają m.in. wojewoda Tadeusz Piekarz, prezydent Krakowa Józef Lassota i mocno wspierający duchowo to przedsięwzięcie kardynał Franciszek Macharski. Tego dnia przekazano pacjentom pięć oddziałów – rehabilitacji, chorób wewnętrznych, hematologii, nefrologii i dermatologii, działające na trzech górnych piętrach 11-kondygnacyjnego budynku. Pierwszego pacjenta przyjęto tu 3 stycznia 1994 roku.
20 czerwca 1996 roku Szpital zostaje wpisany do rejestru zakładów opieki zdrowotnej. Stopniowo zaczynają działać kolejne oddziały, w tym przeniesiona ze Szpitala Bonifratrów neuroortopedia (1997) czy dwie uniwersyteckie kliniki – chirurgii szczękowo-twarzowej i toksykologii (1999). Szpital staje się pełnoprofilową placówką medyczną, a prasa już nie apeluje o jego zamknięcie, lecz informuje, iż jest on najnowocześniejszym w kraju. Na czele poszczególnych oddziałów staje grono wybitnych lekarzy, ich nazwiska przyciągają kolejnych. Kiedy więc po 14 latach ciężkiej pracy, w 2001 roku dyrektor Andrzej Hydzik postanowił przejść na emeryturę, mógł to uczynić z ogromną satysfakcją i dumą z przeprowadzenia tego wielokrotnie tonącego okrętu przez tak trudne lata. Żegnali go wszyscy pracownicy – ponad 1000 osób.
Przez kolejne cztery lata szpitalem kierował Krzysztof Kiciński, który zasłynął m.in. tym, że jako pierwszy dyrektor szpitala w Polsce wytoczył i wygrał proces z NFZ o zwrot pieniędzy za ustawowe podwyżki wynagrodzeń dla pielęgniarek. W 2005 roku zastąpił go Krzysztof Kłos. Szpital znów stał na krawędzi – groziło mu bankructwo. I znów „Rydygier” staje się pionierem – 1 kwietnia 2010 roku, bynajmniej nie w primaaprilisowym żarcie, następuje likwidacja SPZOZ Woj. Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera i powołanie jednoosobowej spółki prawa handlowego Szpital Specjalistyczny im. L. Rydygiera Sp. z o.o. , należącej do Województwa Małopolskiego, na czele już nie z dyrektorem, a prezesem. Jednocześnie umorzono 80 procent szpitalnych długów, ale komercjalizacja placówki nie wzbudziła zachwytu wśród pracowników. I te problemy w końcu udało się przezwyciężyć, wprowadzając mechanizmy lepiej realizujące zasadę „jaka praca, taka płaca”. W 2011 roku w fotelu prezesa szpitalnej spółki zasiada Wojciech Szafrański. Szpital wciąż się rozwija, m.in. inwestując w onkologię, specjalizując się w rzadkich procedurach np. z zakresu mikrochirurgii, chirurgii plastycznej czy leczenia oparzeń.
Na kolejne 30 lat
Dziś „Rydygier” to 668 łóżek na 24 oddziałach, gdzie każdego roku leczonych jest ponad 35 tys. pacjentów. To też 28 specjalistycznych poradni (ok. 150 tys. pacjentów rocznie) i 150 łóżek w Zakładzie Opieki Długoterminowej w Makowie Podhalańskim. W ramach pomocy SOR rocznie konsultowanych jest 24 tys. osób, 11 tys. chorych uzyskuje pomoc w systemie opieki ambulatoryjnej POZ. 6 tys. procedur medycznych rocznie wykonywanych jest w trybie usług komercyjnych.
Szpital Specjalistyczny im. Ludwika Rydygiera, którego prezesem od lipca 2019 roku jest Artur Asztabski, zatrudnia obecnie ponad 1700 pracowników. Wszyscy mają powody do satysfakcji. „Rydygier” jest np. w Małopolsce liderem pod względem wartości wykonywanych świadczeń onkologicznych. Już w 2021 roku, według danych małopolskiego oddziału NFZ, wykonał najwięcej procedur onkologicznych z wszystkich 35 placówek, które w regionie opiekują się pacjentami z chorobą nowotworową. Wysoką jakość tych świadczeń potwierdziła Fundacja Alivia, która – na podstawie opinii pacjentów w portalu Onkomapa – przyznała „Rydygierowi” pierwsze miejsce w Małopolsce i trzecie w kraju w rankingu polskich szpitali onkologicznych. Niewątpliwym sukcesem był również udział Szpitala im. Ludwika Rydygiera w prestiżowym rankingu World’s Best Hospitals, porównującym 2 tys. placówek medycznych z 25 krajów świata, w którym krakowski szpital w 2021 roku zdobył tytuł trzeciego najlepszego szpitala z Polski.
„Rydygier” był np. pierwszą placówką realizującą w Małopolsce Program KON-JG (program leczenia nowotworu jelita grubego), oferujący w jednym ośrodku radioterapię, chemioterapię oraz chirurgię, czyli pełne, kompleksowe leczenie. Obecnie wykonuje takich procedur ok. 250 rocznie, co kwalifikuje szpital do grupy tzw. high volume center (zabiegi przeprowadzane są praktycznie wyłącznie techniką laparoskopową).
W „Rydygierze” aż 8 oddziałów realizuje pakiet onkologiczny, chemioterapię oraz ponad 30 programów lekowych, dedykowanych określonym nowotworom.
– Szpital, ze względu na swoją wieloprofilowość, jest w stanie zabezpieczyć każdy etap ścieżki diagnostycznej zarówno w lecznictwie ambulatoryjnym, jak i lecznictwie szpitalnym. Na Oddziałach Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej, Radioterapii, Onkologii i Hematologii pracuje doświadczony zespół pielęgniarski oraz łącznie 95 lekarzy, wśród których połowa posiada specjalizację z onkologii. Pozwala to rozwijać również działalność edukacyjną szpitala, który jednocześnie stanowi bazę szkoleniową dla innych placówek w regionie – mówi prezes Artur Asztabski.
Jednocześnie z nagradzaną działalnością medyczną prowadzona jest gruntowna modernizacja placówki. Jej efekty zobaczyć może każdy – począwszy od termomodernizacji wielkiego budynku, całkowicie nowego wejścia do szpitala (nowego hallu głównego), przez poszczególne oddziały, na których nieustannie wymieniana jest nie tylko farba na ścianach i okna, ale także aparatura medyczna.
Pilnym wyzwaniem pozostają jednak nowe budynki dla obleganych poradni specjalistycznych czy kilkupoziomowy parking z lądowiskiem dla helikopterów – jedno z marzeń nie tylko kadry zarządzającej.
Czasem na drodze do spełnienia marzeń stają przeszkody, których nie da się przewidzieć. Wyjątkowym wyzwaniem była pandemia COVID-19. To właśnie „Rydygier” uruchomił w halach EXPO Kraków szpital tymczasowy dla pacjentów z koronawirusem. Wśród 200 osób pracujących w tym wyjątkowym miejscu było aż 70 na co dzień związanych ze Szpitalem im. Rydygiera. Kiedy wygasła pandemia, nadal tam działał, prowadząc największy w regionie punkt szczepień.
Szpital rozwija się dziś kierunkowo. Czy status spółki prawa handlowego pomaga w realizacji planów, czy łatwiej prowadzić szpital w takiej formie? Za „Rydygierem” nie poszli inni, komercjalizacja nie stała się powszechną metodą uzdrawiania systemu.
– Kiedy obejmowałem swoje stanowisko, myślałem, że będzie tu większa swoboda działania. Tymczasem w zarządzaniu obowiązują nas liczne ograniczenia, skomplikowane procedury, których nie ma w szpitalu publicznym. Na przykład często drobna, wydawałoby się oczywista zmiana w organizacji pracy wymaga także zmiany w statucie spółki, co nie jest ani szybkie, ani proste. Jest nam także trudniej, bo spoczywa na nas bez porównania większa odpowiedzialność. Jako spółka nie możemy się zadłużać i żadnych długów nie mamy. Nie jesteśmy też spółką nastawioną na zysk, a jednak udaje nam się realizować wszystkie plany i – co najważniejsze – mamy uznanie pacjentów. Nie tylko krakowianie, także chorzy z odległych regionów Polski chcą się u nas leczyć. Dlatego ten jubileusz koncentruje się nie na akademiach, ale na jeszcze ciężej pracy – podkreśla doktor Artur Asztabski, prezes „Rydygiera”, ale też przede wszystkim lekarz, zachęcając do skorzystania m.in. z jubileuszowej, całorocznej akcji „30 wydarzeń na 30-lecie” (choć w sumie przewidziano ich 50) – bardzo różnorodnej oferty dodatkowych, bezpłatnych badań profilaktycznych i konsultacji.
Myśląc o pacjentach, pamiętano też o współtwórcach „Rydygiera”. W maju spotkali się najstarsi pracownicy szpitala. W niejednym oku zakręciła się łza wzruszenia…
Opr. na podstawie materiałów własnych Szpitala
(JGH) Fot. Archiwum Szpitala
Zdjęcie otwierające: Jan Zych