Wspomnienie o lek. med. Annie Hulackiej

Dnia 5 stycznia 2024 r. pełni smutku pożegnaliśmy naszą Koleżankę – lek. med. Annę Hulacką, której pogrzeb odbył się w Gryfowie Śląskim.

Lek. med. Anna Hulacka  (ur. 9.12.1984 r. w Lwówku Śląskim, zm. 30.12.2023 r. w Krakowie) ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza w Lubaniu w roku 2003. Następnie studiowała ukrainistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, uzyskując w 2009 r. tytuł magistra filologii ukraińskiej. Ostatecznie jednak zdecydowała się studiować medycynę. Studia medyczne odbyła w Hiszpanii na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Estremadury  (Universidad de Extremadura) uzyskując dyplom lekarza medycyny, przy czym pierwszym krokiem w tym kierunku były studia z zakresu analityki medycznej (odbyte również w Hiszpanii). Jako lekarz postanowiła specjalizować się w dziedzinie patomorfologii, a na miejsce szkolenia specjalistycznego wybrała Katedrę Patomorfologii UJ CM w Krakowie. Staż specjalizacyjny miała niemal ukończony i w roku 2024 zamierzała przystąpić do egzaminu specjalizacyjnego. Niestety gwałtownie postępująca ciężka choroba i śmierć przekreśliła te plany. Formą wspomnienia i uczczenia naszej Koleżanki, którą śmierć zabrała u progu jakże dobrze zapowiadającej się kariery zawodowej i naukowo-dydaktycznej, bardzo lubianej przez wszystkich, którzy mieli okazję z Nią współpracować i ją poznać, w tym także studentów medycyny i analityki medycznej, będzie poniższy tekst ostatniego pożegnania wygłoszonego w czasie uroczystości pogrzebowych przez niżej podpisanego.

Drodzy najbliżsi i przyjaciele Doktor Ani.

W śmierci tkwi tajemnica życia…? A może to w życiu tkwi tajemnica śmierci? A może życie i śmierć to dwie twarze tego samego? Chyba nic bardziej nie ujawnia i nie symbolizuje tej makabrycznej bliskości, a może nawet swoistej „unitarności” tych (pseudo?) przeciwieństw, a przynajmniej nic skuteczniej nie prowadzi do skrócenia perspektywy, z jaką postrzegamy życie i śmierć, niż śmierć osoby takiej jak Doktor Ania – pełnej ambicji, ideałów, pragnień, pełnej ciekawości życia, CIEKAWOŚCI PRAWDY… pełnej, może nawet (w pozytywnym znaczeniu) „nadmiarowo” pełnej tego „niespokoju serca” – stanu, o którym wspomina św. Augustyn w początkowych słowach słynnych „Wyznań”…(„Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”) …

Ale powiedziałbym, że właśnie „ciekawość prawdy” to szczególny rys osobowości naszej drogiej Zmarłej Koleżanki – lekarki, która za swój zawodowy cel postawiła sobie poszukiwanie najważniejszej chyba prawdy, jaką dla chorego człowieka jest właściwa diagnoza choroby, którą trzeba wypatrzyć w mikroskopie, ogniskując czujny wzrok i umysł i analizując szczegóły morfologiczne komórek, tkanek, ale nigdy nie tracąc perspektywy całości objawów chorobowych i po prostu pacjenta jako OSOBY…

Ciekawość prawdy, ciekawość człowieka wiodła Doktor Anię wcale nieprostymi ścieżkami, najpierw studia na ukrainistyce, następnie odbyte już w Hiszpanii studia analityki medycznej, a potem medycyny, aby ostatecznie wybrać drogę patomorfologa, tym razem znów na ojczystej ziemi, a konkretnie wybierając Kraków i Katedrę Patomorfologii UJ CM jako miejsce kształcenia specjalistycznego.

Jako opiekujący się procesem specjalizacji Doktor Ani mogłem wraz z wszystkimi pracownikami Katedry Patomorfologii obserwować, jak ta ciekawość prawdy Doktor Ani w niezmożonym trudzie wykrystalizowuje się w najwyższy status lekarza, jakim jest LEKARZ, DO KTÓREGO MAMY ZAUFANIE. Jako pacjenci oraz jako koleżanki i koledzy.  

I nagle… załamanie zdrowia i to najtragiczniejsze, co stało się 30 grudnia 2023 roku…

Śmierć zabrała Doktor Anię tuż przed ukończeniem szkolenia specjalistycznego z zakresu patomorfologii – dyscypliny tak bardzo ukochanej przez nią i do uprawiania której wykazywała wszystkie konieczne, jak i najbardziej pożądane predyspozycje, w szczególności takie, jak: niezwykła pracowitość, sumienność, gotowość do rozpracowania każdego diagnozowanego przypadku w najdrobniejszych szczegółach i z uwzględnieniem najszerszych kręgów i aspektów diagnostyki różnicowej. Była osobą niestrudzoną w angażowaniu się także w działalność dydaktyczną i naukową Katedry Patomorfologii UJ CM. Gdy zapadł czas  pandemii COVID-19, z wielkim poświęceniem uczestniczyła jako lekarz w akcji szczepień prowadzonej przez Szpital Uniwersytecki. Doktor Anię Hulacką zapamiętamy jako osobę o wielkiej wrażliwości, zawsze koleżeńską, zawsze chętną do pomocy i co istotne, pomocy nie tylko w działaniach zawodowych, związanych bezpośrednio z pracą, ale także w akcjach i działaniach społecznych i charytatywnych.

Od pierwszych dni wojny w Ukrainie z wielkim zaangażowaniem współorganizowała akcje pomocy Ukrainie m.in. organizując transporty leków i środków sanitarnych potrzebnych rannym. Jej ciężka choroba o bardzo złożonych mechanizmach patogenetycznych, których szczegóły mimo ogromnych wysiłków wielospecjalistycznego zespołu klinicznego nie do końca potrafimy wyjaśnić, oraz Jej śmierć – w jakże młodym wieku, u progu tak obiecującej kariery zawodowej i naukowo-dydaktycznej – napełniła nas nie tylko przemożnym smutkiem, ale też poczuciem swoistej zawodowej bezradności.

Wszystkim najbliższym lek. med. Ani Hulackiej składam w imieniu całego Zespołu Katedry Patomorfologii UJ CM,  w imieniu koleżanek i kolegów z Zakładu Patomorfologii USD, jak i Zakładu Patomorfologii SU w Krakowie oraz Polskiego Towarzystwa Patomorfologów najszczersze wyrazy współczucia. Wszyscy, w imieniu których przemawiam, chcielibyśmy, aby serdeczność tego współczucia (jak to już napisałem w nekrologu i kondolencjach zamieszczonych w „Dzienniku Polskim”) choć częściowo dorównywała serdeczności i współ-uczuciu, jakie cechowały stosunek do otoczenia Doktor Ani.

Droga Rodzino i przyjaciele Ani, pozwólcie, że kończąc zaczerpnę kilka słów refleksji z wypowiedzi poety w związku ze śmiercią przyjaciela, które jak mi się zdaje, w najlepszy i najprostszy sposób oddają prawdę ostatniego pożegnania…  

Czego zmarli chcieliby od nas

Gdy spoglądają z czeluści swych grobów?

Czy życzyliby sobie abyśmy na zawsze wyli z bólu

Drąc nieustannie nasze szaty?

(…)

Sądzę, że umarli chcieliby od nas

Abyśmy zapłakali nad tym co oni stracili

Myślę, że szczęście kontynuacji jakie nam pozostało

Jest tym co ich dotyka najbardziej

Ale czas pokaże ich wielkoduszność

(…)

I czas ukaże ich wspaniałomyślność

Taką jaka zwykła była ich cechować

I cóż więcej jeszcze chcieliby od nas

Niż miejsca w naszej pamięci pełnego honoru

(…)

A my byśmy mieli szanse poprawić co się da

I mógł zaistnieć pakt wieczysty

Między zmarłymi i żywymi przyjaciółmi

I to wreszcie jest co zmarli przyjaciele i bliscy pragną od nas

Abyśmy dalej jak przyjaciele i bliscy żyli

(James Fenton „For Andrew Wood” – fragmenty w interpretacji niżej podpisanego)

Nie wyobrażam sobie, aby nasza droga Doktor Ania chciała i oczekiwała od nas czegoś innego niż właśnie tego, na co w pełni zasłużyła, czyli słowami poety: „miejsca w naszej pamięci pełnego honoru” i tego, abyśmy dalej żyli, jak żyją przyjaciele, naśladując jej serdeczność, i tak jak ona żyli z niezmąconą ciekawością prawdy…

(i słowa które nie padły, bo wzruszenie odmówiło kontroli nad głosem…) Doktor Aniu, płaczemy po Tobie, płaczemy nad Twoją trumną, ale niech zapłaczą także te setki, a może tysiące chorych, którzy nie będą mogli już skorzystać z Twojej diagnozy, Twojej rady pełnej empatii, ale też opartej na realizmie naukowej prawdy, czyli skorzystać z tego wszystkiego, co znamionowało Ciebie i Twoją pracę i podejście do medycyny. 

Prof. dr hab. n. med. Dariusz Adamek